2010-07-09 Baja Carpathia jak mały rajd Dakar
Podkarpacie to specyficzny rejon do uprawiania różnych dziedzin sportów samochodowych. Rozgrywane są rajdy samochodowe na drogach asfaltowych, szutrowych i piaskach. Od 2 do 4 lipca 29 załóg z Polski, Czech, Słowacji i Węgier rywalizowało ze sobą w ramach II rundy mistrzostw Polski i Czech, Pucharu Słowacji oraz Pucharu Europy Centralnej. To zawody które przypominają nieco rajd Dakar.
Startujący kierowcy muszą dysponować autami przystosowanymi do szybkiej jazdy oraz jazdy w terenie, czyli popularne 4x4, motocykle i czterokołowce. Trasa zawodów liczyła w sumie 720 km z czego 419 km to odcinki specjalne. Już w piątek zawodnicy wystartowali z rzeszowskiego Rynku kierując się na tor motocrossowy klubu Raptor.
W sobotę rywalizowano na poligonie w okolicach Nowej Dęby gdzie zlokalizowano dwa odcinki specjalne – Bojanów i Nowa Dęba. Są to jedne z najdłuższych odcinków specjalnych w rajdach cross-country liczące po około 133 km. Tam właśnie na piaskach poligonu w Nowej Dębie przez kilkanaście godzin w słońcu i cieniu lasów poligonowych obserwowali zmagania kierowców mieleccy sędziowie.
Grupa dziewięcioosobowa podzielona na mniejsze podgrupy rozstawiona wzdłuż kilkunastu kilometrów trasy rajdu skrzętnie notowała poczynania zawodników. Weronika Baran, Marcelina Marcićkiewicz, Agata Ziółko i Lucyna Żala w towarzystwie swoich kolegów klubowych Krzysztofa Dobosza, Wacława Barana, Aleksandra Gawrona, Michała Polaka i Przemysława Zatońskiego pierwszy raz sędziowali na tego typu imprezie. Poszło im jednak znakomicie.
W trzecim dniu rajdu Baja Carpathia zawody przeniosły się na Pogórze Dynowskie. Tam uczestnicy zawodów trzykrotnie wyjeżdżali na trasę odcinka Ulucz żeby ostatecznie zameldować się na mecie w Rzeszowie. Trudny rajd, długie odcinki specjalne, kilka wycofanych załóg oraz bogate doświadczenie sędziowskie. Tylko w taki sposób można doskonalić zdobyte wcześniej wiadomości sędziowskie.